Epilog
Tego dnia czułam, że nie mam ochoty na nic. Słońce świeciło przepięknie, na niebie nie było żadnej chmurki, a mimo to ja nie chciałam się ruszyć z miejsca. Siedziałam sobie wygodnie w moim niedawno zakupionym mieszkaniu, na kanapie, oglądając jakiś denny koreański serial. W jednej ręce trzymałam butelke soku, z której co chwile piłam, a w między czasie co chwile wzdychałam. Ostatni czas był dla mnie tak okropnie zabiegany, że nawet nie miałam czasu zadzwonić do Rena. Oprócz egzaminów końcowych, zmiany mieszkania i ostatnich spotkań z Rin, która wyjechała do Paryża na 2 tygodnie zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Mimo iż wakacje się rozpoczęły i to był najlepszy czas w tym roku, nie miałam siły na nic. Zmęczyło mnie... wszystko. Naprawdę nie miałam nawet ochoty podnieść się do kuchni po jabłko. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka.
- Aaaish! - wrzasnęłam do siebie i podniosłam telefon.
'Przyjdź do parku, jak najszybciej, to ważne'
Rzuciłam komórke na podłoge i podniosłam się.
- Zawsze musi mieć jakieś problemy? - mruknęłam.
Zwlekłam się z kanapy i zaczęłam ubierać buty, gdy nagle znowu przyszedł sms.
'Yuuri, to ważne, uwierz!'
Złapałam za klucz, zamknęłam dom i zeszłam po schodach, szybkim krokiem przemierzając ulice. Czego tym razem chce? Szybko szłam. Zbliżałam się już do parku szukając wzrokiem Minki'ego. Wciąż go nie widziałam. Byłam już w centrum parku, przy wielkiej fontannie, a jego nie było nigdzie.
- Cholera! - wrzasnęłam zdenerwowana faktem, iż przyszłam tu dla niego, kiedy go nie było.
Już miałam wpieniona wyciągać komórke, aby mu nawtykać, kiedy ktoś pociągnął moją dłoń i obrócił mnie w swoją strone. Zrobiłam wielkie oczy. Przede mną stał elegancko ubrany... Ren. Chłopak puścił moją dłoń, siegnął ręką do tylnej kieszeni i uklęknął. Lekko otworzyłam usta nie wierząc w to co widzę.
- Yuuri, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi? - powiedział patrząc w moje oczy.
- Ren! - wrzasnęłam i szybko padłam na kolana obok niego. - To ja jestem najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. - powiedziałam. Moje oczy świeciły się radością. - Ren, kochm cię. - powiedziałam wpadając w jego ramiona.
I żyli długo, długo i szczęślwie...
______________________________________________________
Przepraszam Was za wszystko, za to co teraz zrobiłam, ale tak wyszło. To ostatni rozdział, dziękuję Wam za wszystko kochani, jesteście najlepsi!
Wesołych Świąt
Wasza Piegusek
zaraz cię pacnę i zginiesz marnie xD
OdpowiedzUsuńale sweetaśne zakończenie^o^
Niee! Proszę nie kończ!
OdpowiedzUsuńTo jest takie świetne...;d
Ale przyznam zakończenie kawaii...<3
Haha XD Koniec epicki XDD
OdpowiedzUsuńno nareszcie congratulations my love!!!! Dumna z siebie jestem że to przeczytałam jestem pod wrażeniem że ktoś to naprawdę czytał bo jakość tego opowiadania jest trochę wątpliwa.... Ale biorąc pod uwagę że miałaś wtedy 13 lat autorko ;) wszystkie grzechy zostają wyznaczone i fajnie że się dobrze bawiłaś pisząc te szalone wymysły no i niech żyją długo i szczęśliwie i niech Ren na zawsze zostanie blondaskiem slodzkakiem!!! Pozdro
OdpowiedzUsuń