Dedykacja dla wiecznie czekających Poziomeniki i Asuny :D
Zamarłam zupełnie. Nie miałam pojęcia,
jak mam się zachować. Koje serce waliło tak szybko, że miałam wrażenie, że
zaraz mi wyskoczy. Nadal patrzałam się tylko w oczy blondynowi, nie wykonując
ruchów. On uśmiechał się, a moje łzy przestały płynąć. Nagle do pomieszczenia
wparowała pielęgniarka.
- Przepraszam, dosyć odwiedzić na dziś. -
powiedziała położna. Czułam w jej głosie, że jest zadowolona z tego, że mnie
wygania. Na twarzy Ren'a pojawił się grymas, a ja w duchu cieszyłam się, że
pomogła mi wybrnąć z tej sytuacji. Podniosłam się, pomachałam chłopakowi
przesyłając mu uroczy uśmiech i wyszłam. Wróciłam do domu. Była godzina 17,
poczułam głód. Postanowiłam wybrać się do piekarni bo jakieś bułki. Wróciłam i
jedząc pączka otworzyłam podręcznik od chemii. Wpatrywałam się we wzory, jakieś
reakcje chemiczne i nagle trochę lukru spadło mi na podręcznik.
- KURNA! - krzyknęłam sama do siebie,
odłożyłam wypiek i wytarłam chusteczką książkę. - Ja to mam szczęście. -
dodałam i znowu utopiłam się w przenudnej nauce, tym razem nie jedząc.
Popatrzałam przez okno i zobaczyłam kawałek budynku szpitala. Od razu
pomyślałam o Minki'm. Cieszyłam się, że już wychodzi. Bardzo się cieszyłam.
Zaczęłam rozmyślać o tym, co stało się wcześniej. Tak się zamyśliłam, że
zapomniałam o chemii. Usiadłam na łóżko i spojrzałam na godzinę. Była juz 19.
Co prawda nie było późno, ale na robienie czegoś ciekawego nie miałam pomysłu.
Włączyłam TV i ujrzałam program "Największe wpadki K-pop'u!". Od razu
przełączyłam program. Nie miałam ochoty na głupoty. Postanowiłam, że obejrzę
dramę. Włączyłam odpowiedni program i zatopiłam się w romansie głównych
bohaterów.
- Nie płacz, jest dobrze – powiedział
chłopak do dziewczyny, a ja zrobiłam wielkie oczy i wlepiłam je w telewizor.
Przypomniało mi się to co wydarzyło się w szpitalu. Nie miałam już na to
wszystko siły. Szkoła, pożar, przeprowadzka i jeszcze moje nie do końca
zrozumiane uczucia. Z tego wszystkiego po prostu zamknęłam oczy i utopiłam się
w śnie.
Obudził mnie dźwięk dzwonka, był piątek.
Podniosłam się i pierwszą myślą, która przyszła mi do głowy było „Ren wychodzi
ze szpitala!’. Dziwnie się czułam ciągle myśląc o blondynie, o pocałunku, a
wszystkich tych scenach. Wiedziałam dobrze, że Minki już coś dla mnie znaczy,
ale bałam się. Cholernie bałam się, że zacznie mi zależeć. A najgorsze było to,
że właśnie zaczynało. Nie chcąc się dołować zwlekłam się z łóżka, ubrałam w
mundurek, pomalowałam, spakowałam, wszystko to samo co zwykle. Wyszłam z hotelu
i powędrowałam do szkoły. Wraz z Rin poszłam na lekcje, to samo. Monotonne
życie. Do czasu lekcji biologii. Siedziałam spokojnie w klasie i słuchałam
nudnej nauczycielki, kiedy nagle ktoś zapukał. Osoba otworzyła drzwi i ujrzałam
twarz… BAEKHO w drzwiach. Jakaś dziewczyna siedząca przede mną zrobiła wielkie
oczy i zakryła usta ręką.
- Przepraszam, ja po Kwang Yuri, mam
pozwolenie na zabranie jej. – wyszczerzył się mój brat do młodej nauczycielki.
Ona popatrzała się na niego.
- No dobrze, skoro tak – uśmiechnęła się.
To dlatego, że jest znany, czy dlatego, że posłał jej ten uśmiech? – Yuri,
dowidzenia. – powiedziała, a ja zdziwiona sytuacją, zresztą nie tylko ja byłam
zdziwiona, podniosłam torbę i wyszłam zamykając drzwi.
- Co ty robisz, nie wyrobię się z
tematami! – wrzasnęłam na brata.
- Jedziemy do Minki’ego! – powiedział z
radością, złapał za rękę i pociągnął przez korytarz. W duchu bardzo się
cieszyłam. W końcu uśmiechnęłam się i wsiadłam do pojazdu gdzie była i reszta.
- Mieliśmy tam być na 13 – powiedział JR.
– Spóźnimy się i będzie mu przykro. – dodał.
- Nie Martw się, już jedziemy –
powiedział Aron i ruszył. Po jakiś 10 minutach byliśmy już przy szpitalu.
Wszyscy wyskoczyli z samochodu jak poparzeni i pobiegli do drzwi. Dosłownie
wdarliśmy do szpitala, kłócąc się, kto go ma pierwszy przytulić. Niedaleko nas
stał już gotowy Ren z torbą rzeczy w ręku. Zrobił minę „WTF”, a potem podbiegł
do nas i wszyscy zaczęli go uściskać. Mimo to ja stałam z tyłu i uśmiechałam
się.
- Tak się cieszę! – rzucił Minhyun i
wypuścił przyjaciela z objęć. Wtedy Minki popatrzał się na mnie.
- A ty nie chcesz mnie uściskać? –
zapytał podnosząc brwi. Wszyscy popatrzeli się na mnie dziwnym wzrokiem.
- W sumie – powiedziałam spokojnie. – Też
się cieszę, więc – podeszłam i mocno przytuliłam chłopaka. On natomiast
przesłał mi uroczy uśmiech, co sprawiło, że lekko się zarumieniłam. Wszyscy
wyszliśmy ze szpitala, bo zaczął się tam robić przez naszą szóstkę niezły
chaos. Jakaś dziewczyna, kiedy zobaczyła Nu’est zemdlała, więc JR podpisał dla
niej jakąś kartkę i dał jej mamie na przeprosiny. To było dosyć dziwne. Tak czy inaczej wszyscy szczęśliwi powrotem
Ren’a wsiedli do samochodu. Wróciliśmy do hotelu. Blondyn dostał swój pokój. Ja
natomiast wróciłam do siebie. Popatrzałam na zegarek, ale była dopiero 14.
Musiałam spisać od Rin potrzebne notatki. Siedziałam sobie na łóżku i czytałam
jakiś badziewny magazyn, kiedy nagle ktoś zapukał.
- Proszę. – odparłam rzucając gazetę na
ziemie. Do pokoju wszedł mój brat – A co cię tu sprowadza? – zapytałam.
- Jutro przeprowadzamy się do nowego
mieszkania. – kiedy to usłyszałam wybuchłam śmiechem, bo przypomniało mi się,
że przecież mieliśmy jednego dnia służyć Jonghyun’owi. – Co cię tak bawi? – zdziwił
się Baekho. Powstrzymałam się od śmiechu i odpowiedziałam.
- Nic, nic, cieszę się. – wstałam z
łóżka. – Dobra, to daj mi się spakować. – powiedziałam, a DongHo wyszedł.
Wzięłam swoją dużą torbę, walizki już przecież niemiałam. Spakowałam swoje
wszystkie książki, drobiazgi i większą część ubrań. Resztę miałam spakować
jutro. Ponownie usiadłam na łóżku, podłączyłam słuchawki do telefonu i
założyłam je na uszy. Włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Lubiłam tak odpływać.
Nagle poczułam, że ktoś dotyka mojego ramienia. Otworzyłam oczy i pisnęłam.
Obok mnie na łóżku siedział Minki.
- Co ty tu robisz?! – zapytałam ściągając
słuchawki.
- Nikt nie otwierał, więc wszedłem. –
wyjaśnił szczerząc się.
- A dlaczego chcesz żebym zawału
dostała?! – zapytałam kolejny raz.
- Dobra, następnym razem inaczej cię
obudzę. – posłał mi tajemnicze spojrzenie.
- Powiesz mi może czego ode mnie chcesz? –
powiedziałam lekko uśmiechając się.
- Aha, no tak. – przypomniał sobie. –
Chciałem się zapytać, czy nie masz może pożyczyć mi jednej rzeczy. –
wytłumaczył mi.
- Nie Ren, masz swoje kosmetyki, kupiłam
to samo co kupiłam tobie. – od razu zaprzeczyłam.
- Nie o to chciałem poprosić! – wrzasnął i
wybuchliśmy śmiechem.
- Minki… - przerwałam cicho. – Ja… -
zaczęłam nieśmiałym tonem. – Cieszę się, że już wyszedłeś ze szpitala. – powiedziałam i przytuliłam się
do chłopaka.
- Ja też się cieszę. – odparł, a ja zrobiłam pytającą minę. – Będę mógł więcej czasu spędzać z tobą. - zamarłam.
___________________________
Kurdełę, wyszedł okropny. Przepraszam was, czasami nie mogę nic wymyślić T^T No cóż, dziękuję za to, że czytacie i komentujecie <3 Czekam z dedykami :P
JESTEŚ
OdpowiedzUsuńTAKA
NIEDOBRA!
Więcejwięcejwięcejwięcej! I jeszcze mi spam na tablicy robi, eh :c
Nie prawda wcale nie wyszedł okropny!
OdpowiedzUsuńhttp://chore-psychicznie-dziecko.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam . ; *
Dawaj dalej. Bo cię zjem xd.
OdpowiedzUsuńTwoja nowa fanka - Veline
"Wzięłam swoją dużą torbę, walizki już przecież niemiałam" - miałaś, właśnie walizkę osmoloną miałaś i dumna z siebie byłaś że jej nie rozpakowałaś. Autorko co się stało z tą walizką.
OdpowiedzUsuń